In Tutorial

DIY – czyli przerabiamy mini komodę Ikea Moppe

W dzisiejszym poście chciałabym zrelacjonować wam w jaki sposób przeobraziłam zwykłą, niczym się nie wyróżniającą mini komodę Ikea – Moppe. Jest to moja druga przeróbka tego typu, ponieważ już wcześniej przemalowałam i pobieliłam komodę z tej serii, tyle że mniejszą (z sześcioma szufladkami o takiej samej wielkości) . Ten projekt jest jednak trochę ambitniejszy i nie ukrywam kosztowniejszy, nie tylko ze względu na samą cenę komódki, która jest większa ale również i na materiały użyte w projekcie. 

Surowa komoda Ikea Moppe
Efekt finalny

Chociaż mój blog przede wszystkim poświęcony jest beadingowi to nie ukrywam, że w życiu prywatnym nie ograniczam się tylko do tego – lubię wiele rękodzielniczych tematów a jednym z nich jest odnawianie mebli. A ponieważ ta komódka idealnie nadaje się do przechowywania naszych koralików lub biżuterii z nich zrobionych, stwierdziłam, że fajnie by było pokazać wam jak samemu stworzyć takie cudo 🙂

Pierwszym krokiem w całym projekcie było poszukanie inspiracji na Pintereście i Google search. Wpiszczie w wyszukiwarkę “Ikea Moppe makeover” a wyskoczy wam wiele fantastycznych pomysłów. Dzięki temu wymyśliłam sobie, że moja komódka musi mieć nóżki i uchwyty. To z kolei zmusiło mnie do poszukania na Aliexpress materiałów. Możecie tam znaleźć za grosze i fajne uchwyty i nóżki, ja jednak kupiłam tam tylko uchwyty ponieważ zwyczajnie o nóżkach wtedy nie pomyślałam. Nóżki postanowiłam zrobić z drewnianych uchwytów, które kupiłam w Castoramie. Tanie nie były bo za coś tak niepozornego musimy zapłacić ponad 4 zł szt. i teraz przeglądając Aliexpress i widząc wiele fajnych modeli imitujących brąz trochę żałuję, ale trudno. Te co zrobiłam też wyglądają fajnie. Pamiętajcie tylko, że decydując się na zakupy na Aliexpress trzeba uzbroić się w cierpliwość ponieważ przesyłka może iść do was nawet 2 miesiące. Tyle właśnie czekałam na moje uchwyty ale są dokładnie takie jakie chciałam. Niestety w Polsce takich nie dostaniemy. No może na Allegro ale nawet nie sprawdzałam.

Uchwyty z Aliexpress
Uchwyty drewniane z Castoramy

Oczywiście drugim krokiem powinnien być zakup samej komody. Cena w Ikea to 59,99 zł. Komódka jest zrobiona ze sklejki brzozowej, tak więc możemy ja pomalować i farbą i bejcą do drewana albo obkleić tapetą. Wszystko zależy od tego jaki efekt końcowy chcemy uzyskać. Ja  wymyśliłam sobie, że chciałabym ją w kolorze brudnego błękitu. I tak natrafiłam w Castoramie na farbę GoodHome w kolorze longford. Problem w tym, że niedługo potem w OBI natknełam się na kolejny odcień brudnego błękitu – tyma razem firmy Liberon w kolorze błękit morza, którą także postanowiłam kupić a wszystko to za sprawą wzorników tam wystawionych oraz połączeń tych farb z patynami tej samej firmy. Dlatego też, prócz farby kupiłam i patynę w kolorze antyczny brąz. Ostatecznie po porównaniu obu farb zdecydowałam się użyć obu kolorów. Są do siebie bardzo podobne jednak farba firmy GoodHome jest trochę jaśniejsza co podsunęło mi pomysł, że operując obydwoma kolorami uzyskam efekt przetarć.

Mając już wszystkie materiały musiałam poczekać na wenę twórczą. Trwało to kilka tygodni ale w końcu zabrałam się do pracy. W pierwszej kolejności przykleiłam drewniane uchwyty z Castoramy do szafki. Uchwyty oczywiście miały pełnić rolę nóżek komódki. Aby nóżki były umiejscowione w tej samej odległości, na spodzie szfki wyrysowałam półcentymetrowe linie w każdym rogu. Do przyklejenia ich użyłam kleju do drewna Technicoll, który dosyć szybko wiąże ale bez obawy – to nie kropelka więc jak coś nie wyjdzie to mamy czas aby to poprawić.

Przyklejone nóżki pozostawiłam na całą noc, żeby mieć pewność, że klej dobrze się zawiąże. W tym czasie zajełam się szufladkami. Jak sami widzicie na pierwszych zdjęciach pierwotne fronty szuflad różnią się od tych finalnych, ponieważ mają wycięcia umożliwiające ich wysuwanie. Poniważ w moim projekcie mają do tego służyć mosiężne uchwyty a dziury nad nimi nie wyglądałyby zbyt ładnie musiałam po prostu obkręcić szufladkę o 180 stopni i wykorzystać plecki szufladki jako front 😉

Zanim przeszłam do malowania szufladek, postanowiłam nawiercić otworki na śrubki, za pomocą których przymocowałam uchwyty. Zaczełam od zmierzenia boków frontów i zaznaczeniu środka dla kazdego boku.

W następnym kroku wyrysowałam linie łącząc zaznaczone punkty. Zrobiłam to po to aby wiedzieć gdzie mam środek szufladki.

W kolejnym kroku musiałam ustalić w którym miejscu mam zrobić otworki na śrubki. Najpierw zmierzyłam szerokość uchwytu, który w moim przypadku ma 4,8 cm. Długość tą podzieliłam przez 2 – czyli wyszło mi 2,4 cm i te 2,4 cm zaznaczyłam na dłuższej lini przecięcia odmierzając od lini środkowej. Następnie przyłożyłam uchwyt pomiędzy te odznaczenia i w otworkach uchwytu zaznaczyłam środek. Mam nadzieję, że brzmi to zrozumiale. W kolejnym kroku przy pomocy śrubki z ostrym końcem o średnicy jak najbardziej zbliżonej do śrubek od uchwytów oraz śrubokręta nawiercamy otworki poprzez zwykłe wkręcenie śrubki. Dlaczego użyłam do tego innej śrubki niż te od uchwytów? Ponieważ tamte są zbyt malutkie, trudne do chwycenia i utrzymania w porządanym miejscu. Zresztą sami zobaczcie.

Tu od razu zaznaczę, że ta większa (i grubsza) śrubka służy tylko do nawiercenia otworku na milimetr lub dwa tak aby można było osadzić tą malutką śrubkę i wkrecić ją do końca. Oczywiście jeżeli macie długą śrubkę, która jest podobnej średnicy, to można zrobić nią cały otwór. W przeciwnym razie otwór może być za duży i ta mała śrubka by nam po prostu wpadła do otworu nie trzymając niczego.

Przejdźmy teraz do malowania. Ja w swoim projekcie postanowiłam pomalować komodę ciemniejszym kolorem czyli farbą Liberon w kolorze błękit morza a szufladki w jaśniejszym kolorze czyli farbą GoodHome w kolorze longford. W obu przypadkach naniosłam tylko 1 warstwę.

Jak widzicie powyżej, farbę nanosiłam wałeczkiem flokowym i pędzlem – wymiennie. Komodę postanowiłam pozostawić bez efektu przetarć natomiast szufladkom nadałam efekt postarzenia nanosząc suchym pędzlem (czyli takim na którym prawie nie ma farby) na jaśniejszy kolor, kolor ciemniejszy. Zrobiłam to dopiero po wyschnęciu koloru jaśniejszego ale można też stosować technikę mokre na mokre czyli nanosić suchym pędzlem ciemniejszy kolor na wilgotną jeszcze farbę jasną. Jeżeli nigdy tego nie robiliście to warto sobie zrobić próbę na pleckach naszych szufladek (tych co kiedyś były frontami 😉 ).

Po wyschnięciu farb całość przetarłam bardzo drobnym papierem ściernym uzyskując gładką powierzchnię i w kolejnym kroku przeszłam do patynowania. Patynowanie wykonałam starym pędzlem z dosyć sztywnym i postrzępionym włosem. Ponieważ komódka z Ikei nie ma wyraźnych słoi stwierdziłam, że nałożę patynę tylko na brzegach (patyna fajnie podkreśla słoje a w tym przypadku nie ma co podkreślać). Pracę zaczełam od brzegów stopniowo przechodząc coraz dalej ku środkowi ale nie dalej niż 1,5 – 2 cm na bokach i górze szafki oraz nie dalej niż 1 cm na frontach szufladek. Cały trick polega na tym aby nie nakładać za dużo a jeżeli wyjedziemy za daleko, możemy usunąć patynę papierem ściernym. Dodatkowo nałożyłam patynę również na środek szufladek tworząc niby cień pod uchwytami.


Kiedy patyna wyschła (czasy schnięcia poszczególnych produktów macie podane na opakowaniach) całość zabezpieczyłam 2 warstwami (zachowując przerwę zgodnie z zaleceniem producenta) lakierem satynowym firmy GoodHome. A kiedy wszystko wyschło przykręciłam mosiężne uchwyty do szufladek, które powsuwałam na odpowiednie miejsca. Jaki jest efekt końcowy już wiecie z pierwszych zdjęć a poniżej dorzucam mały zoom 🙂

Efekt końcowy w pełni mnie zadowala. Wyszło tak jak sobie to wyobraziłam w głowie. Następna będzie komódka pod moje akcesoria foto. Ciemna bejca i stemple z szblonu 😉

, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *